niedziela, 21 grudnia 2014

Prośba o pomoc dla małego Krzysia

Dzisiaj od mojej koleżanki dostałem przykrą informację. Jej kolega z Opolszczyzny, a dokładnie z Brzegu, walczy o życie swojego synka Krzysia. Jak większości przypadków, leczenie jest bardzo drogie, a niestety nie zostało ono sfinansowane i refundowane z budżetu. 

Skoro państwo nie daje rady, sami powinniśmy wziąć sprawy we własne ręce i pomóc. Szczególnie, że jest to nasz mały rodak z Opolszczyzny. 

Nie ma chyba sensu Was szczególnie namawiać, zwyczajnie pomóżmy mu, ile tylko jesteśmy w stanie





Darowizna na rzecz  Ochmańskiego Krzysia

RAIFFEISEN BANK 
nr konta 94 1750 0012 0000 0000 2068 7444 

lub

PODARUJ 1% podatku dopisując nr KRS: 0000 124 837 
Cel szczegółowy: Krzysztof Ochmański

środa, 17 grudnia 2014

O braku szacunku PKP do człowieka słów kilka...

wikimedia CC-BY-SA-3.0
W poniedziałek z przyczyn osobistych byłem zmuszony do podróży pociągiem. Jechałem z Opola do Zawiercia w województwie śląskim. Pociąg bezpośredni PKP Intercity TLK, ładnie okraszony nazwą Morcinek. Podróżowałem z siostrą, gdyż jak mówię, była to osobisto-rodzinna sprawa. 

Początek podróży w porządku, pociąg był opóźniony o 5 minut, ale było to do przeżycia. Prawdziwa bezczelność i chamstwo ludzi z PKP zostały zaprezentowane pod koniec. Choć wcześniej pojawiła się mała zapowiedź kłopotów, gdy w Katowicach ludzie mówili, że pociąg jest opóźniony o 10 minut,

Do sedna. Pod koniec naszej trasy udaliśmy się z siostrą do drzwi. Stały tam już dwie panie, młodsza i starsza. Gdy pociąg dobił do Zawiercia, starsza pani powiedziała, że nie umie otworzyć drzwi. Siostra natychmiast zaczęła pomagać, ale bez efektu. Żeby nie tracić czasu, podszedłem do następnych drzwi, w drugim wagonie. One też nie drgnęły. Powoli zacząłem się bać, jak się okazało słusznie. Pociąg raptem po 20-30 sekundach ruszył. Przecież był opóźniony. 

Jedynie zdążyłem kiwnąć tacie czekającemu na peronie, że jak widać, jedziemy dalej. Siostra nic nie myśląc ruszyła jak najszybciej do konduktora. Oczywiście Panów nie było w przedziale, gdyż obaj byli z przodu pociągu. Żaden nie pofatygował się iść na koniec składu. Nie, bo po co?

Gdy tylko siostra podeszła i powiedziała "Nie wysiedliśmy" pan chudy-konduktor krzyknął, że trudno i on nic nie może. Dopiero dalsza rozmowa poskutkowała, wtedy też ja z paniami doszliśmy do konduktorów. Tu przyznaję leciało mięso i obrzydliwe słowa, które oddawały mój stan wewnętrzny. Chudy-konduktor zakomunikował, że chyba nie da rady i mamy jechać do WŁOSZCZOWY, oddalonej o 80 km od Zawiercia. Dopiero pan tęższy-konduktor zaczął mówić, że gdzieś może się uda wysiąść. Wtedy łaskawie, chudy-konduktor zaczął rozmawiać z maszynistą. Okazało się, że jednak chyba "da rade". Wysiedliśmy około 15 km dalej na stacji Myszków-Mrzygłód. Nie, nie na peronie, wyskakiwaliśmy na tor towarowy. Jednak podkreślam, wolałem tak, niż jechać do Włoszczowy. Tutaj też lekki ukłon dla tęższego-konduktora, gdyż nam pomagał, chudszy tylko stał i patrzył. Gdy opuściliśmy pociąg, ten momentalnie ruszył. My w cztery osoby byliśmy na "zadupiu".

Na szczęście młodsza pani pojechała dalej innym pociągiem, po starszą przyjechał mąż, a nas dogonił tata, który był z nami w kontakcie telefonicznym. 

Nie, żaden z konduktorów nie powiedział nawet "przepraszam".

Tak jak obiecałem panom konduktorom, nagłaśniam sprawę.

piątek, 28 listopada 2014

Odnośnie Szlachetnej Paczki

Postanowiłem ponownie zabrać głos w sprawie Szlachetnej Paczki. Przekonał mnie do tego fakt, iż zauważyłem bardzo dużą aktywność na moim wcześniejszym artykule (Krytycznie o Szlachetnej Paczce). Obecnie jest to najpopularniejszy tekst na moim blogu! Domyślam się, że głównym powodem był fakt rozpoczęcia się niedawno samej akcji. Głośno zrobiło się w mediach i pewnie temat na nowo ożył.

Nie chcę żeby moja przygoda, która była częściowo nieudana wpłynęła negatywnie na pomoc rodzinom. Tak jak wspomniałem w pierwszym artykule, te słowa były jedynie po to wypowiedziane, aby zwrócić uwagę ludziom z Paczki o pewnym źle funkcjonującym mechanizmie. Może coś się tam zmieniło, nie umiem powiedzieć, ale wiem też że nie były one dobrze przyjęte.

Jednak nie to jest najważniejsze. Paczka, jak każda instytucja, ma swoje wady i zalety. Jej zaletą, która przebija się ponad wszystko jest uśmiech i szczęście zadowolonych rodzin. To jest priorytet i musimy o nim pamiętać. Jeśli przełożymy nie zawsze dobrą organizację nad pomoc innym, to się pogubimy. Cel, tak szczytny, zostanie zaprzepaszczony.

Może dzięki Waszej aktywności, mój pierwszy apel zostanie wreszcie zrozumiany. Jednak jeśli mimo wszystko dalej tak się nie stanie, to trudno. Teraz skupmy się na pomaganiu, a po finale rozmawiajmy o tym, co można zmienić.

wtorek, 25 listopada 2014

Chef w Opolu. Kolacja Pauliny Sawickiej z Hell's Kitchen!

Wczoraj miałem okazję uczestniczyć w kolacji w restauracji 4Bas. Dania serwowała Paulina Sawicka, uczestniczka popularnego programu Hell's Kitchen. Spotkanie odbyło się w ramach serii “Chef w Opolu”. Następną kolację, 15 grudnia, poprowadzi nasz rodak, Adam Czapski.
Atmosfera była bardzo kameralna, ale jednocześnie elegancka. Menu składało się z 4 dań i wszelkiej maści napojów bezalkoholowych. Oczywiście alkohole też były, ale nie znajdowały się one w menu kolacji.
Dania serwowała sama szefowa kuchni i kelnerzy tej restauracji. Przed każdą potrawą, Paulina tłumaczyła na czym polega kompozycja dania i w jaki sposób została przygotowana. Przedstawiła nam również temat przewodni kolacji: “las i jesień”. Teraz ja spróbuję w kilku zdaniach opisać czego można było spróbować i moje osobiste wrażenia z konsumpcji tych dań.


  1. Tatar wołowy

Główne składniki: drobno siekane mięso wołowe wraz z karmelizowanym słonecznikiem. Na tym znajdował się chips z topinamburu. Obok leżały kleksy z majonezu z dodatkiem borowików i czarnuszki. A to wszystko zostało opruszone pudrem z pora.


poniedziałek, 17 listopada 2014

Spotkanie Opolskiej Blogosfery

Moje pierwsze osobiste spotkanie z Opolską Blogosferą! Zapraszam do zapoznania się ze skromną galerią. Mam nadzieję, że w przyszłości będzie nas jeszcze więcej :)




czwartek, 13 listopada 2014

Szerokiej publiczności (nie)znane Śpiewanki

Kabarety w Opolu? Są!

Narwani z Kontekstu, Impro to mało powiedziane, Dabz.

Teatry w Opolu? Też są!

Lalki i Aktora, Eko Studio, Kochanowskiego.

Koncerty w Opolu? Ano też są.

NCPP, Kofeina, Dworek i wiele innych inicjatyw.

Spotkania autorskie? Jakżeby inaczej, też są!

Miejska Biblioteka, Uniwersytet, etc.

Karaoke? Nawet to jest!

Staromiejska, Dworek, Drake, Zebra, itd.


Dlaczego o tym piszę? Z prostego powodu. Chcę Wam przedstawić coś, o czym ja się dowiedziałem niedawno. Opolskie Śpiewanki. Inicjatywa opolskich pasjonatów wspólnego biesiadowania i śpiewania. Genialna społeczność, która zbiera się co miesiąc (od około 2 lat!!!!) i razem z gośćmi na całe gardło, przy akompaniamencie gitar, skrzypiec, harmonii śpiewa przeróżne piosenki. Szanty, poezję śpiewaną, rockowe, biesiadne, czego dusza zapragnie.

Pewnie wygląda to na kryptoreklamę… Błąd. To jest reklama w-oczy-kłująca. Osobiście polecam i zapraszam, gdyż zwyczajnie szkoda opuszczać takie spotkania. Nie jestem organizatorem, nie mam z tego żadnych innych korzyści, niż satysfakcja z radości ludzi, którzy świetnie się bawią w tym mieście.


czwartek, 6 listopada 2014

Show must go on!

Ostatni przestój na moim blogu nie jest spowodowany brakiem weny, bądź znudzeniem się tą formułą. Powód jest o wiele bardziej prozaiczny...deficyt wolnego czasu.

Dostałem pracę i w tej chwili o wiele ciężej jest mi wygenerować wolny czas na intensywne prowadzenie bloga. Nie, on nie zniknie, ale posty będą pojawiać sie rzadziej, przynajmniej z początku. Później postaram się połączyć te dwie rzeczy. 

Strona cały czas będzie żyć, ale będzie to życie spokojniejsze :) 

Pamiętajcie o moim Fanpage'u, tam Wam jeszcze o sobie przypomnę!!!

środa, 29 października 2014

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Miłosz Bogdanowicz

Zapraszam do kolejnego wywiadu z serii "Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole". Wczoraj była zapowiedź, dlatego dzisiaj bez długiego wstępu.


Miłosz Bogdanowicz - opolanin, student, społecznik, prezes Fundacji Muzyczna Paka dla Dzieciaka.


Zapytam od razu. Skąd pomysł na fundację?
Zanim pojawił się pomysł fundacji, wraz ze znajomymi zorganizowaliśmy koncert charytatywny o nazwie „Muzyczna Paka dla Dzieciaka”. Było to 25 listopada ubiegłego roku. Całość dochodów z tego wydarzenia przeznaczyliśmy na paczki mikołajkowe dla podopiecznych Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu. W międzyczasie zastanawialiśmy się tez nad sformalizowaniem naszych działań. Był pomysł założenia stowarzyszenia, ponieważ jest tańsze w rejestracji, niż fundacja, która musi posiadać fundusz założycielski w kwocie minimum 1000 zł. Jednak po wielu dyskusjach zdecydowaliśmy, że założymy fundację.

wtorek, 28 października 2014

Zapowiedź wywiadu: Miłosz Bogdanowicz

Już jutro na blogu ukaże się wywiad z moim dobrym kolegą, Miłoszem Bogdanowiczem. Miłosz to osoba, która potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć. Jeszcze rok temu tworzył spontaniczny koncert dla Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu, a już od miesiąca ma własną fundację "Muzyczna Paka dla Dzieciaka"

W wywiadzie dowiemy się co go zmotywowało do takiego oryginalnego kroku i jakie ma plany na skuteczną działalność fundacji. 

Bardzo serdecznie zapraszam na jutrzejszą rozmowę.  

środa, 22 października 2014

Ciekawi Ludzie, Ciekawi Opole - Michał Kujawa

Dzisiaj w cyklu "Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole" Michał Kujawa, opolski aktor, performer. Znany prawie w całej Polsce za swoje żarty, które wykonuje w naszym mieście. Dzisiaj w wywiadzie opowie m.in. o swoich przygodach z policją i o planach na przyszłość.
fb.com
Kiedy wpadłeś na pomysł, aby robić to co robisz?
Pewnego dnia pomyślałem, że trzeba by zrobić coś, czego nie robią u nas inni. Widziałem w internecie różne żarty, pranki w wykonaniu zagranicznych ludzi, wtedy też ostatecznie się zdecydowałem. A mój start przypadł akurat na podobny okres, kiedy zaczął nagrywać Wardęga. Spróbowałem, nakręciłem pierwszy filmik i spodobało mi się to.

poniedziałek, 20 października 2014

Zaproszenie do artykułu

Serdecznie zapraszam do dzisiejszego wydania Nowej Trybuny Opolskiej. W niej znajduje się mój artykuł. Opisuję w nim debatę na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Studentów RP. 

Polecam 

środa, 15 października 2014

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Przemysław Supernak

Cotygodniowy cykl wywiadów powraca na łamy mojego bloga. Już dzisiaj, jak zawsze w środę, kolejny wywiad z serii "Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole". Dzisiaj mam przyjemność przedstawić rozmowę z Przemysławem Supernakiem. W nim dowiemy się m.in. czy ciężko jest podróżować na własną rękę i czym się różnią zwyczaje ludzi w Indiach od ludności w Afryce.

Himalaje, na szczycie Kyanjin Ri - 4773 m

Przemysław Supernak - opolanin, bloger, podróżnik, fotograf amator!

Jesteś więcej w Opolu, czy w podróżach?
Zdecydowanie częściej Opole. Podróże to moja pasja, ale ponieważ jestem pracownikiem etatowym ogranicza mnie urlop. W Opolu jestem na co dzień, nie licząc weekendowych wyjazdów. Jestem Opolaninem z urodzenia i zasiedzenia.


wtorek, 14 października 2014

Hymn dla Odry? Zarząd mówi "TAK"!

Dzisiaj o godzinie 16 odbyłem bardzo ważną rozmowę z przedstawicielami opolskiej Odry. Wymianę informacji i opinii uważam za owocną, dlatego w punktach przedstawię najistotniejsze ustalenia:


  1. Najważniejsze, hymn dla Odry Opole powstanie! Klub jeszcze czeka z oficjalną informacją, ale chętni do współtworzenia go, niech się przygotowują.
  2. Klub jest bardzo pozytywnie nastawiony do naszego pomysłu!
  3. Dostałem informację, że dużo ludzi osobiście dzwoniło i pisało do klubu, aby uzyskać zapewnienie, że hymn powstanie. Cieszę się, że tak wielu osobom na tym zależy.
  4. Hymn najprawdopodobniej zostanie zaprezentowany na 70-lecie istnienia klubu, tj. czerwiec 2015.

#HymnDlaOdry

poniedziałek, 13 października 2014

Powrót cyklu: Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole!

Kochani, bardzo miło mi poinformować, że cykl "Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole" ponownie zagości na łamach mojego bloga. Po miesiącach wracam z nowymi rozmowami, z nowymi ludźmi, którzy chcą się podzielić swoimi oryginalnymi historiami. Format wywiadów pozostaje ten sam, czyli dowiadujemy się, czy faktycznie można w Opolu robić wiele ciekawych i intrygujących rzeczy. Moi goście będą starali się udowodnić samymi sobą, że nie trzeba nigdzie wyjeżdżać, aby spełniać swoje marzenia.

Dzień i godzina zostają te same. Co tydzień, już od tej środy, o godzinie 19 zapraszam na mojego bloga. Wtedy też nastąpią premiery wywiadów. Oczywiście, podobnie jak w poprzedniej edycji zapraszam do żywej dyskusji i komentowania!

Kto to będzie tym razem? Szczegółów nie zdradzę, jednak będą to m.in. artysta, podróżnik, działacz społeczny i wiele, wiele innych!

Serdecznie zapraszam, środa godzina 19!

niedziela, 12 października 2014

Krótka relacja: Odra Opole - Górnik II Zabrze

Odra Opole pokonała Górnika II Zabrze 3:1. Co najważniejsze wynik jest sprawiedliwy, a mógłby być jeszcze wyższy, bowiem gospodarze nie wykorzystali rzutu karnego. Pierwsza połowa nie zwiastowała wygranej, gdyż to przyjezdni przez pierwsze pół godziny groźniej atakowali. Efektem tego była bramka w 27 minucie. 

Jest to piąte zwycięstwo z rzędu piłkarzy Zbigniewa Smółki. Gospodarze po raz kolejny pokazali, że styl narzucony i wyuczony przez nowego trenera im pasuje i przynosi efekty. Przez pierwsze minuty to jednak zawodnicy z Zabrza mieli inicjatywę i ciągle atakowali bramkę Wichmana. Pierwszy błąd i praktycznie jedyny, piłkarze Odry zanotowali właśnie w 27 minucie. Rafał Kucza z Górnika zwyczajnie był szybszy od defensywy opolan, a błąd młodego bramkarza, który wyszedł za wysoko, spowodował utratę gola.

Piłkarze Odry chwilę nie potrafili się chwilę pozbierać, choć zaczynali wyprowadzać ataki pod bramką Kasprzika. Dopiero w 41 minucie po pięknej akcji Janusza Garncarczyka, który wypracował sobie sytuację, podał do Marka Gładkowskiego, a ten pewnie skierował piłkę do bramki rywali.

Po fizycznym starciu piłkarzy przeciwnych drużyn, piłkarze Odry postanowili nie przerywać akcji i szybko zaatakowali. Gdy zabrzanie myśleli, że sędzia przerwie akcję, zawodnicy z Opola szybkimi podaniami uruchomili Janusza Garncarczyka, który lobem pokonał bramkarza rywali. Po całej akcji, ostro protestowali trenerzy Górnika, przez co i główny, i asystent musieli opuścić ławkę rezerwowych.

Ostatniego gola strzeliła Odra po rzucie różnym. Po solidnej "wrzutce" Ivan Udarevic skierował głową piłkę do siatki. Dosłownie po kilku chwilach, mogło być 4:1, ale Radosław Flejterski nie wykorzystał rzutu karnego.

Druga połowa była całkowicie pod dyktando gospodarzy. Zbigniew Smółka musi być dumny ze swoich piłkarzy, gdyż widać u zawodników pewien styl. Jeszcze nie wszystko wychodzi, jeszcze nie wszystko funkcjonuje jak powinno, jednak widać pewien koncept. Właśnie dzięki temu zawodnicy Odry trzymali w ryzach i co ważniejsze, pokonali rezerwy Górnika. 

sobota, 11 października 2014

Niezasłużona krytyka Karty Opolska Rodzina

Dwa dni temu MMOpole opublikował tekst - LINK. Zapraszam do zapoznania się z nim. W tekście czytamy o tym, że opolska karta rodzin wielodzietnych, która daje różne zniżki i rabaty, nie została zaakceptowana w trakcie Święta Plonów Muzeum Wsi Opolskiej.
freeimages.com

Przez miesiąc, gdy byłem na stażu w POLITYCE, zajmowałem się tematem ogólnopolskiej Karty Dużych Rodzin. Zatem pozwolę sobie wyrazić opinię na ten temat, gdyż jest mi on bliski.
Powiem krótko, jestem zaskoczony oburzeniem rodziny. Ale zacznę od początku.

W pełni popieram nadawanie kart rodzinom wielodzietnym. Wychowują potomstwo, dbając przy tym o naszą gospodarkę. Takie rodziny są przykładami i powinniśmy je wspierać. Dlatego regionalna i ogólnopolska karta musi być stale rozwijana. Przynajmniej ja tak uważam.

Nie rozumiem jednak, o co tak naprawdę chodzi pani Beacie, matce zastępczej trójki dzieci. 

Cytuję:
"To jawna dyskryminacja rodzin wielodzietnych, bo odmawiając nam ulgi, podaje się w wątpliwość sens wydawania tych kart.".   
Nie dyskryminacja, ale zwyczajny zapis w regulaminie. Jak się dowiadujemy, Muzeum zarezerwowało sobie, że 3 dni w roku, ta karta nie będzie działać. Takim dniem jest Święto Plonów. Dyskryminacja byłaby, gdyby odmówili wejścia w ogóle na teren ośrodka albo podwyższali ceny dla rodzin wielodzietnych. W tym przypadku zniżka zwyczajnie nie istniała.
A sens wydawania kart jak najbardziej istnieje, może musimy się jeszcze uczyć, aby je udoskonalać. Jednak sam fakt, że ta rodzina korzysta z tej karty pokazuje, że jest ona potrzebna.

"Muzeum to nie prywatna instytucja nastawiona na zysk"
Jasne, ale jednak z czegoś też się musi utrzymywać. Dotacje i bilety to główne formy zarobku Muzeum. Jeśli chcemy aby się rozwijało, musimy choć trochę płacić. A jak mówi Jarosław Gałęza, dyrektor Muzeum, te 3 dni są głównie nastawione na promocje miejsca.  

Ostatecznie to pretensje można mieć jedynie do władz miasta, że się zgodziły na taki zapis. Można było już wynegocjować te 3 dni, nic by się nie stało. Moim zdaniem skansen i tak poszedł na rękę rodzinom wielodzietnym, dając im ulgi 362 dni w roku. 

piątek, 26 września 2014

Odpowiedź Klubu w sprawie mojego listu!

Dzisiaj portal 24opole.pl opublikował artykuł, w którym prezes Odry, Janusz Wysocki, informuje, że temat hymnu przypadł mu do gustu i na najbliższym posiedzeniu zarząd zajmie się tą sprawą!!!

Zatem dzięki naszej wspólnej pracy, dzięki naszemu zaangażowaniu i wsparciu znanych Opolan, powstanie Hymnu dla Odry staje się coraz bardziej prawdopodobne.

Cieszę się także, że mimo tak krótkiego czasu, już zgłosił się pierwszy artysta, który byłby chętny współpracować, gdy temat ruszy!

Link do całego artykułu jest [TUTAJ], a do wywiadu ze mną w programie Druga Kawa [TUTAJ]

Opolski Oktoberfest 2014 - 25.09.2014








środa, 24 września 2014

#HymnDlaOdry coraz bliżej

Pięć dni temu napisałem list otwarty do władz Odry Opole z apelem o nadanie klubowi hymnu. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się aż tak pozytywnego odbioru ze strony mieszkańców, kibiców, polityków i dziennikarzy.
Zewsząd spływają do mnie słowa uznania i wsparcia mówiące o trafionym pomyśle. List jest jednym z najbardziej poczytnych artykułów na mojej stronie. 

24opole.pl
Mój pomysł utworzenia hymnu dla Odry poparli kandydaci na Prezydenta Opola: Marcin Ociepa, Tomasz Garbowski, Arkadiusz Wiśniewski. Dostałem wsparcie także od Tomasza Kwiatka - redaktora Niezależnej Gazety Opolskiej, Tomasza Gabora - sołtysa Brzezia, radnego Powiatu Opolskiego, Wojtka Parande - gitarzysty opolskiego zespołu "Parande", Adama Pieszczuka - radnego Opola, Łukasza Żygadły - dziennikarza wpolityce.pl/ opolskapolityka.pl, Sebastiana Bergiela - historia-odry.opole.pl

Cieszę się także z pierwszej reakcji samej Odry. Na fanpage'u można znaleźć mój list, pod którym trwa obecnie dyskusja. Świadczy to o tym, że list dotarł, a być może lada dzień kierownictwo klubu na niego odpowie.

Miło mi również, że pan Maciej Nowak zainteresował się tematem i dzisiaj mogłem wystąpić w Drugiej Kawie na portalu 24opole.pl.

Ciąg dalszy na pewno nastąpi!

sobota, 20 września 2014

List otwarty do Odry Opole

Szanowni Prezesi, Dyrektorzy.
Drodzy Kibice

    Nasz wspaniały Opolski klub od prawie 70 lat gra na opolskich ziemiach, zapewniając nam większe i mniejsze trofea oraz radości. Z różnymi problemami, ale jednak nieprzerwanie Odra Opole reprezentuje nasze miasto, czy to na arenie ogólnopolskiej, czy lokalnej, śląsko-opolskiej.
    Nasz Klub ma wszelkie atrybuty, by święcić wielkie sukcesy! Mamy dobry zarząd, trenera, zawodników i wspaniałych kibiców. Jednak jak na taki zespół od zawsze, gdy bywam na trybunach, brakuje mi jednego. Mianowicie hymnu!
     Hymnu, przy którym nasi zawodnicy wchodziliby na murawę. Hymnu, którzy razem śpiewalibyśmy na początku każdego spotkania. Pieśń ta motywowałaby i piłkarzy, i kibiców przed każdym meczem. Nie patrzmy blisko, spójrzmy dalej! Barcelona, Madryt, Liverpool, każdy z nich ma piękny hymn, którym się szczycą i chwalą!
      Co więcej, za ponad pół roku nastąpi 70 rocznica powstania Odry Opole! Sprawmy razem, by ta okrągła liczba na zawsze została w naszej pamięci i była nowym, duchowym startem klubu.

Liczę, że mój apel weźmiecie za swój apel. Mamy tylu wspaniałych opolskich wokalistów, zespołów. Damy radę, a przynajmniej spróbujmy!

Z poważaniem
Olaf Gałecki

czwartek, 11 września 2014

Niepotrzebni niepełnosprawni?

Pomimo upływającego czasu, sytuacja przy ulicy Koraszewskiego dalej budzi wśród mieszkańców Opola duże emocje. Stąd postanowiłem zabrać głos w tej sprawie, gdyż uważam, że pewna grupa została tutaj oddalona na bok i prawie nikt o niej nie wspomina.  
Po lewej: dawny sposób parkowania, po prawej: obecny system
src: google.com/nto.pl
Restauratorzy chcą ogródka dla swojej restauracji, widać w tym sens, każdy chce dla swojego biznesu jak najlepiej. Mieszkańcy chcą parkować na miejscach, na które wykupili abonamenty, skoro kupili to mają prawo tam się zatrzymywać. Mieszkańcy Opola chcą parkować blisko urzędów, gdyż każdy ma sprawę do załatwienia. Każdy czegoś chce, ale czy czasem ktoś czegoś nie musi? 

Niepełnosprawni do PFRONu dostać się muszą! Czy to złożyć pismo, czy podpisać umowę, czy ubiegając się o dofinansowanie do sprzętu rehabilitacyjnego. Oni tam nie jadą, bo mają bliżej do miasta, bo akurat chcą w tym miejscu zaparkować. Chyba każdy wie z jakiego materiału zbudowana jest ta droga. Ze starej kostki brukowej, na której już sama jazda na rowerze jest wręcz nieprzyjemna. Teraz wyobraźmy sobie osobę na wózku, która tę drogę przebyć musi, żeby dostać się do budynku. Wcześniej miała i tak jeden krawężnik do pokonania, obecnie ma dwa. Bo parkujemy po przeciwnej stronie ulicy. 

Drugą kwestią jest obcięcie miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych. Jako społeczeństwo ciągle mamy kłopot, żeby nauczyć się nie parkować na kopertach. Nadal sam widuję, że często (choć już rzadziej) stoją na nich auta bez niebieskiej karty. Jak w takiej sytuacji ma się odnaleźć człowiek o kulach, na wózku, czy z innym problemem, gdy jego auto będzie oddalone od PFRONu o jakieś 200-300 metrów? A przypominam o nawierzchni, która ma swój mieszczański klimat, ale jest ciężka do przebycia dla osób na wózku.

Przestańmy się licytować, kto co woli i zastanówmy się czy ktoś czegoś nie potrzebuje! Bo tak jak napisałem wcześniej, zapominamy w tym sporze o najważniejszej grupie, która dotkliwie odczuwa tę zmianę.

wtorek, 9 września 2014

Osiedlowe kłótnie sklepików na Chabrach


Tablica stała przez kilka dni przed sklepem
- To było w środku dnia. Siedziałem przed ladą, a stamtąd nie widać całego sklepu. Nagle jeden typ wybiegł i po chwili w całym pomieszczeniu rozniósł się smród – tak sytuację opisuje syn właściciela sklepiku “Faza” Jarosław Trzeciak - Klienci skarżą się, że ciężko dłużej tu było wytrzymać.

Wszystko zaczęło się półtora roku temu, gdy obok, stojącego od kilkunastu lat, sklepu „Baza”, stanęła konkurencja. Właściciel przyłączył się do sieci “ABC” i nadał nazwę „Faza”. Od tego momentu handlarze oskarżają się o nieuczciwe zagrywki

Kilkanaście dni temu w jego sklepie, nieznani sprawcy wylali na kafelki prawdopodobnie kwas mlekowy. W pomieszczeniu przez kilka dni, mimo mycia podłogi unosił się fetor.

-Nie złapaliśmy nikogo za rękę, ale domyślamy się, że oni chcą nam zaszkodzić, bo się rozwijamy i mamy tanio - mówi właściciel Jerzy Trzeciak – Kiedyś blokowali autem podjazd, nasyłali kontrole na nas. Teraz prawdopodobnie wylali tą ciecz.
Sprawa cuchnącej substancji nie znalazła się na policji, bo jak mówi Jarosław Trzeciak, na nagraniu nie widać dokładnie momentu wylania, dodatkowo człowiek ten zasłaniał częściowo twarz.

Właściciel sklepu “Baza”, Adam Szymków odpiera zarzuty - Gdyby mieli dowody, już dawno złożyliby zawiadomienie przeciwko nam. Sytuacja byłaby jasna. A ta tablica? Szkoda gadać, dziecinne zachowanie.

Zaznacza jednocześnie, że gdyby chcieli zaszkodzić konkurencji, to zablokowaliby samo ich pojawienie się. - Jaki miałbym cel z tą cieczą? Teraz muszę się każdemu tłumaczyć, że to nie ja, klienci pytają, nawet pan się tym interesuje. Mam więcej z tym kłopotów niż oni.



środa, 27 sierpnia 2014

II Muzyczne Spotkanie na Wzgórzu Uniwersyteckim [WIDEO]

Wczoraj wieczorem, przy budynku Collegium Maius na placu Kopernika, odbyło się Muzyczne Spotkanie. Były dwie gwiazdy tej imprezy: Basia Beuth z zespołem oraz Marek Grechuta, a dokładnej jego twórczość. Koncert zaczął się po godzinie 20. Podczas niego artystka z Opola zaśpiewała bardziej i mniej znane utwory Pana Marka. 













Publiczność dopisała, choć jak widać na zdjęciu, dopiero w trakcie trwania koncertu doszła największa grupa. W sumie było około 30-40 osób. Jest to duża liczba, biorąc pod uwagę dość niską temperaturę, mimo tej pory roku. Niestety spora część widowni cyklicznie rezygnowała i opuszczała koncert, właśnie ze względu na chłodną aurę.
Praca Marka Grechuty w wykonaniu Basi Beuth


Na moje ucho pani Basia wykonała piosenki bardzo dobrze. Choć nie znam całości repertuaru pana Marka, to potrafiłem dostrzec, że w niektórych utworach artystka troszkę zmieniała wydźwięk i interpretowała piosenkę według własnego uznania.

Najgłośniejszą aprobatą publiczności cieszyły się największe przeboje Grechuty, jak Nie dokazuj.



Jedyną rzeczą, która mnie zaciekawiła i zaintrygowała, to fakt, że pani Basia co jakiś czas wspomagała się tekstem. Na zdjęciach widać stojak, znajduje się po prawej stronie artystki. Czy to jest minus? Raczej nie, może to tak na wszelki wypadek!





   

niedziela, 24 sierpnia 2014

Gratulacje dla Bartłomieja Bonka i Budowlanych Opole!!!

Wczoraj nasz zespół, Budowlani Opole, wygrał Mistrzostwa Polski w podnoszeniu ciężarów! Drużynie przewodził nie kto inny, tylko Bartłomiej Bonk! Wielkie osiągnięcie mając w pamięci, że jeszcze niedawno leczył on kontuzję nadgarstka.

Serdeczne gratulacje dla całej ekipy.


czwartek, 21 sierpnia 2014

Ciekawa ekspozycja w Opolu

Wczoraj, gdy szedłem na rozmowę z bardzo interesującym człowiekiem, którą na dniach opublikuję, zauważyłem intrygującą "rzecz". Przy teatrze Jana Kochanowskiego, w tym przejściu do Kofeiny 2.0, po prawej stronie znajduje się Pomieszczenie-Galeria. Jest to mały pokój za szklanymi drzwiami, przez które można zaobserwować aktualnie wystawione dzieło. Zazwyczaj nie zwracałem uwagi co się tam znajduje, ale wczoraj mając trochę czasu, przystanąłem sobie. Nie jestem koneserem sztuki, więc nie mogę wypowiadać się definitywnie o tej pracy, ale na mnie zrobiła wrażenie. Swoim byciem w zawieszeniu, oryginalną formą, kolorem i ciekawym tytułem. 
Fotografem też nie jestem, ale starałem się zrobić zdjęcia z kilku różnych miejsc, aby spróbować oddać kształt.  


wtorek, 12 sierpnia 2014

Słabsze dni opolskich serwisów

Zdaję sobie sprawę z tego, że mój portal też nie jest doskonały. Czasami popełniam błędy, czasami piszę zbyt rzadko. Jednak wyznaję zasadę, że lepiej nie pisać, niż pisać po nic. Sądzę, że podobnych przemyśleń nie mają właściciele lokalnych redakcji. A może mają, ale finanse i reklamodawcy na to nie pozwalają.

Wyborcza i źle zaparkowane auta
Co jest złego w tym artykule?

1) Dziwny wydźwięk artykułu
Co on wnosi? Czego się z niego dowiadujemy? Tylko tyle, że ktoś źle zaparkował samochody i dzięki dzielnej postawie czytelnika, policja się tym zajmie. Kurczę, jeżeli jeszcze nie przeczytaliście artykułu, to właśnie Wam go streściłem. Dziennikarz/karka z Wyborczej potrzebowali całej strony do tego stwierdzenia. Sezon ogórkowy w pełni.
2) Bawimy się w donosy 
Chyba rytuałem już się staje, że gdy widzimy jakieś wykroczenie od razu bierzemy aparat i robimy zdjęcie. Nie przyjdzie nam na myśl, że kiedyś my możemy nieopatrznie lub w pilnej potrzebie coś zrobić i wtedy znajdziemy się w analogicznej sytuacji. Nie, lepiej zrobić zdjęcie, wysłać go do gazety bądź policji, aby tylko piętnować. Rozumiem, gdy nam to w oczywisty sposób przeszkadza, bo trzeba wyjechać czy przejechać, ale gdy już nie? Czy jest tam ta szkodliwość czynu?


środa, 30 lipca 2014

Godne zakończenie pobytu!

Jest to moja ostatnia relacja z Warszawy. Już jutro wracam do Opola i jednocześnie wracam do poprzedniego formatu bloga.

Kilka słów na koniec
Sądzę, że udało mi się wykorzystać ten pobyt. Nie straciłem tu czasu, ani swojej szansy. Jak mówili mi kilkukrotnie redakcyjni koledzy i koleżanki, nie każdemu stażyście uda się puścić swój artykuł. Przyjeżdżając tutaj myślałem, że głównie będę pomagał starszym w fachu dziennikarzom. To też oczywiście robiłem, ale najwięcej czasu spędziłem nad swoim własnym tekstem. Jest on już w POLITYCE. Tutaj należą się słowa podziękowania Pani redaktor Edycie Gietce, która podsunęła mi pomysł i temat. Bardzo jestem jej za to wdzięczny.  
Jest też tekst Marcina Kołodziejczyka, przy którym również widnieje moje nazwisko, miałem przy nim swój udział. Współpraca z Marcinem była koleżeńska i równa, chapeau bas.


Do zobaczenia już niedługo w Opolu!
 

niedziela, 27 lipca 2014

Warszawa - dziwna sprawa z kibicami

O godzinie 14:00 na PEPSI ARENIE, odbyły się finałowe mecze Mistrzostw Świata dla Dzieci z domów dziecka!

W sobotę, i jeszcze do południa, rozgrywane były mecze grupowe oraz ćwierćfinałowe. Ilości drużyn nie kojarzę, ale z tego co wymieniał Jacek Kurowski, konferansjer, przyjechały one z całego świata. Przybyły do Warszawy m.in.: Wietnam, RPA, Holandia, Słowacja, Słowenia, Rosja, Białoruś i Węgry.

Mecz o 3. miejsce grała Holandia z Wietnamem. Mecz zakończył się wynikiem 3:1, a publiczność z Polski bardzo głośno dopingowała obie ekipy.

Jednak chcę zwrócić uwagę na inny fakt, inną ciekawostkę. 
Finał rozgrywany był pomiędzy Polską a Rosją. No właśnie, smaczek jest, mimo, że to dzieci z domu dziecka. Cały stadion baaardzo, ale to baardzo dopingował Polaków, było to piękne uczucie. Przyśpiewki, krzyki, oklaski, zachwyty. Młodzi zawodnicy mieli pełne prawo czuć się, jak na meczu reprezentacyjnym ekip dorosłych. Oczywiście, byli też kibice z Rosji, którzy od czasu do czasu dopingowali swoich. 

Zmierzam do czegoś innego. Mecz się zakończył wynikiem 1:1 i wg. regulaminu miały od razu odbyć się rzuty karne.
Nie wiem jak mam odbierać zachowanie kibiców. Podczas gdy nasi strzelali, krzykom, brawom, śpiewom nie było końca. Jednak podczas wykonywania karnych przez młodych Rosjan, gwizdy były przeraźliwe i wręcz nieznośne. 

Zostawiam pytanie do przemyślenia. 
Czy kibice chcieli być uczciwi względem obu ekip i kibicowali bez względu na łagodny charakter meczu, czy dali wyraz prostackiemu zachowaniu, byle wygwizdać Rosjan?



niedziela, 20 lipca 2014

Warszawa - relacja VII

W ten weekend skupiłem się na dwóch miejscach, które są w Warszawie bardziej lub mniej nagłośnione. Mianowicie, w sobotę odwiedziłem Centrum Nauki Kopernik, a w niedzielę Łazienki Królewskie.



1. Centrum Nauki Kopernik

Atrakcja bardzo medialna, której nie sposób ominąć będąc w stolicy. Udałem się tam dwukrotnie, raz jak głupi bez zarezerwowanego biletu. Drugim razem już miałem kupiony zawczasu bilet, więc kolejka była mi niegroźna.
Pomysł jest ciekawy i dobry, bo z pewnością przybliża sekrety chemii, fizyki, biologii ludziom, dla których ten temat jest obcy. Jednak chodząc po Centrum, odniosłem wrażenie, że przypomina to duży plac zabaw dla dzieci. Osoba dorosła, po jakimś czasie, chodzi po ekspozycji zwyczajnie się już tylko przyglądając. To, że coś się kręci pod danym wpływem, a to że coś idzie do góry zamiast na dół, pod pewnym warunkiem, nie jest niczym zaskakującym. Może to przyczyna, że interesuję się programami popularno-naukowymi, które przybliżają prawa nauki. Jednak jak się dowiedziałem, kilka bliskich mi osób, również chwali Kopernika, ale nie są szczególnie zachwyceni tym wykonaniem.
Pomysł warty uwagi, bardzo fanie zajmuje czas, mój pobyt w Centrum trwał blisko 4 godziny. Gdyby dali jeszcze ciekawsze i bardziej intrygujące eksponaty, sądzę, że jeszcze mocniej by mi się podobało.


Ocena: 4/6



Warszawa - relacja VI

Weekendowe opowieści wieczorem, tymczasem wrzucam film z Centrum Nauki Kopernik!




piątek, 18 lipca 2014

Warszawa - Relacja V

Zwiedzać, nie zwiedzam. Tyle co w weekendy i czasami jak mi się jeszcze chce po pracy wyjść z pokoju. Jakoś nie czuję wielkiej, nienasyconej potrzeby, która krzyczałaby do mnie: idź i zwiedzaj. Szczególnie, że staram się nadrobić zaległości, w wcześniej wspomniane weekendy. Zaliczyłem już Senat, Muzeum Powstania Warszawskiego, Zamek Królewski, Stare Miasto, Rejs po Wiśle, Pomnik Nieznanego Żołnierza, Krakowskie Przedmieście, Złote Tarasy oraz jakieś mniejsze wystawy i muzea z staropolskimi wystawami.

poniedziałek, 14 lipca 2014

[WIDEO] Mokra Warszawa moim okiem

Następna relacja już wkrótce, a tymczasem wideo, po raz pierwszy na moim blogu, z mojego spaceru po Warszawie!


Grób Nieznanego Żołnierza


Grająca Ławka Fryderyka Chopina


środa, 9 lipca 2014

Warszawa - Relacja III


Wyruszając do Warszawy z Opola, myślałem, że historii do opowiadania będzie bez liku. Wyobrażałem sobie, jak wewnętrzna tęcza przeżyć będzie mnie zalewać, nie dając szansy opowiedzenia wszystkiego, bez niepotrzebnej skrótowości.

Jednak jak zawsze, rzeczywistość bardzo rozlicza z wyobrażeń. 
Zwyczajnie nie wiedziałem, jak wygląda praca, tutaj w redakcji. 
Nie ma jednorożców, chmurek, ani doniczek z marihuaną. 

sobota, 5 lipca 2014

Warszawa - Relacja II

Opisywanie co robiłem dzisiaj jest rzeczą zbędną. Wszystko jest na zdjęciach.

Rano, od rodziców, dostałem informację, że Senat ma otwarte drzwi... więc się tam wybrałem.

Foto-Relacja na FB - GALERIA


piątek, 4 lipca 2014

Warszawa - Relacja I

Mija drugi dzień, jak jestem w Warszawie. Od wczoraj pracuję w redakcji Polityki. Dopiero zaznajamiam się z całym otoczeniem, z akademikiem w którym mieszkam, z budynkiem i ludźmi z którymi pracuję i przede wszystkim z miastem.

środa, 18 czerwca 2014

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Andrzej Czernik

Była w naszym cyklu aktorka Agnieszka Żulewska, która wyjechała z Opolskiego aby się rozwijać, dlatego dzisiaj prezentuję aktora, który przyjechał do Opola aby tutaj grać i występować. Andrzej Czernik, ceniony aktor z Gryfowa Śląskiego opowiada jak trafił do naszego miasta, co go fascynuje i jak powstawał jego teatr!


Andrzej Czernik - z Gryfowa Śląskiego, przyjechał do Opola, aktor filmowy i teatralny, reżyser, scenarzysta, założyciel własnego teatru EKO STUDIO.

wtorek, 17 czerwca 2014

Olaf w Warszawie!

Szanowni Czytelnicy!

Miło mi ogłosić, choć jest troszkę smutku, że przez miesiąc nie będę Wam opisywał co się dzieje w naszym mieście. Czekałem na wszelkie potwierdzenia i już mogę zakomunikować, że przez cały lipiec będę zbierał doświadczenie dziennikarskie w redakcji POLITYKI.



Jednak nie zamierzam zawieszać bloga, jedynie tymczasowo zmienię profil i będę Wam przybliżać naszą stolicę! Dużo zdjęć, opisów, może nawet filmów, wszystko to będzie się pojawiać tutaj! Niech moja przygoda będzie Waszą przygodą. 

Zatem do końca czerwca śledzimy Opole, w lipcu czytacie co się dzieje w Warszawie, a już w sierpniu widzimy się z powrotem na miejscu!!


poniedziałek, 16 czerwca 2014

Recenzja (VI): Restauracja Kamienica

Wczoraj odwiedziłem restaurację w Hotelu Kamienica. Poszedłem tam, gdyż słyszałem pochlebne recenzje na jej temat oraz wiedziałem, że gotuje tam doceniony w programie Top Chef, Adrian Feliks. Co prawda nie wygrał go, ale Adrian odbył nawet staż u słynnego już Wojciecha Amaro. Na wstępie zaznaczam, że nie jestem krytykiem kulinarnym i jedynie opisuję swoje odczucia i wrażenia z konsumpcji.  

Pierwsze doznanie jak najbardziej pozytywne, stolik, wnętrze, wystrój. Całość elegancka i stonowana. Obsługa też na bardzo dobrym poziomie, kelnerka starała się i widać było, że dba o klientelę.

Na przystawkę zamówiłem dymionego tatara z łososia. Oglądając trochę programów typu Masterchef i Top Chef, wiem już, że prezentacja dania była imponująca. Drobno posiekany tatar z cebulką znajdował się pod dużych kielichem, a gdy się go dźwignęło uniósł się ów dym, który nadał mięsu ciekawy aromat. Potrawa bardzo mi smakowała. Jeśli ktoś się waha, to ja osobiście polecam.

Głównym daniem, które w tym dniu zjadłem, była polędwica wieprzowa w cieście francuskim z purre fasolowym, purre ziemniaczanym. I tu zgrzyt. Kuchnia dopiero po 15-20 minutach poinformowała, że niestety nie było fasoli i czy mogły być w zamian ziemniaki. Taka informacja powinna przyjść dużo wcześniej, nawet od razu, abym mógł zrezygnować z dania, jednak mając ochotę na samą polędwice zgodziłem się.

Samo danie byłoby bardzo dobre, niesamowicie zaskoczył mnie rozmiar porcji, to był duży kawał mięsa, ale jednak był szkopuł, z którym (jak teraz sobie przypominam) Adrian Feliks miał czasem problem w programie. Danie było niesłone, niekompletne. I mięsu, i ciastu francuskiemu ewidentnie zabrakło wykończenia. Jeśli chodzi o aspekty dodatkowe typu czy wypieczone, chrupiące, pikantne to wszystko było w porządku. Jednak widać, że Adrian albo jeden z kucharzy ewidentnie zapomnieli przyprawić danie. Samo podanie i smak, mimo wszystko pozytywnie i dobrze oceniam.

Podsumowując:
Może incydent z brakiem konkretnego produktu to przypadek jednostkowy, jednak proszę zapytać, czy wszystko jest na stanie. Nieprzyjemnie po czasie dowiedzieć się, że czegoś, co chcemy nie ma i nasze opcje wyboru są małe. Szczególnie, że Kamienica stara się być ekskluzywną restauracją, a to do czegoś zobowiązuje.

środa, 11 czerwca 2014

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Angelika Gnacy

Jesteśmy w środku naszego cyklu. Jeszcze dużo przed nami, tymczasem dzisiaj kolejna osoba! Angelika Gnacy, tancerka z Toszka opowie Wam, że lądując przypadkowo w Opolu można osiągnąć wielkie projekty!


Odzew Szlachetnej Paczki w Opolu na moją osobę.

Kiedy pisałem artykuł o tym jak wygląda forma wolontariatu w Szlachetnej Paczce, miałem nadzieję na jakiś dialog. Tutaj link. Co mnie ucieszyło, wywołał on dość duże zainteresowanie wśród ludzi z Paczki i spoza.
Już na samym wstępie informowałem, że chcę pokazać błędy, które szkodą wizerunkowi tej organizacji. To nie miała być zwykła krytyka, ale normalne ukazanie ludziom z Paczki, co należy poprawić i zmienić.

Jak się okazało, nic to nie dało...

Nie wiem jak jest teraz, jak to wygląda gdyż już się tam nie udzielam. Jednak właśnie dzisiaj zobaczyłem, że zostałem zablokowany i również mój profil fanpage na FB (Blog Olafa z Opola) został zbanowany na stronie Opolskiej Paczki. Nie mogę komentować i lajkować.

Pozostaje tylko pogratulować podejścia Szlachetnej Paczki do konstruktywnej krytyki...