środa, 21 maja 2014

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Agnieszka Żulewska

Wszystkie dotychczasowe wywiady skupiały się na tym, że nasi Opolanie samymi sobą udowadniali, że w naszym mieście można zrobić coś interesującego, dużego. "Nie trzeba wyjeżdżać, aby robić coś co się kocha" -  taki mniej więcej był przekaz.
       Dzisiaj będzie inaczej. Agnieszka Żulewska, aktorka z Turawy, opowie nam dlaczego wyjechała, co jej się podoba w Opolu i jak często tutaj zagląda.

Agnieszka Żulewska - artystka, aktorka znana z takich produkcji jak MC. Człowiek z Winylu, Bejbi Blues, Etiuda o Wolność czy seriali : Na Wspólnej, M jak Miłość, Bez Tajemnic, Czas honoru.



Skończyłaś Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi. Czy aktorstwo było pierwszym i jedynym wyborem?
Nie, związku z tym że kończyłam liceum plastyczne, to nie było takie pewne. Chodziłam tutaj w Opolu na kółko teatralne i wtedy od pewnego momentu zaczęło się to precyzować.

A dlaczego Łódź? Kierowałaś się prestiżem szkoły, czy był inny powód?
Tato mnie chyba nakierował na Łódź. Miałam wybór między Łodzią i Wrocławiem, a do Wrocławia nie pojechałam, bo pokryły mi się terminy. Zdecydowałam się wtedy, że zaryzykuję i postawię na Łódź.

Dostałaś się za pierwszym razem?
Tak, udało się już za pierwszym, zaraz po maturze.

Ja kończąc dziennikarstwo wiedziałem, że chce być w prasie. Czy w aktorstwie jest podobnie? Czy miałaś analogiczne odczucie, że serial, kino, teatr?
Kiedyś był większy podział między aktorem teatralnym i filmowym-serialowym, ale teraz to wszystko się miesza. Nie ma takiego podziału. Trzeba być bardziej sprawnym w przechodzeniu między różnymi formami.

A jakie były plany po zakończeniu studiów? Powrót do Opola czy wyjazd w inne miejsce?
Nigdy nie myślałam o powrocie do Opola. Wiedziałam, że jak stąd wyjadę to już na stałe. Chyba, że na kilka dni, w tak sympatyczny sposób, że przyjeżdżamy ze spektaklem tutaj. Choć muszę być szczera i przyznam, że teatr w Opolu jest świetny. Głównie jakościowo! Jakbym miała tu kiedyś pracować, to z wielką przyjemnością. Są super aktorzy, super repertuar, super reżyserzy. Ja jednak wyjechałam do Łodzi, a stamtąd od razu do Warszawy.

Jak sama powiedziałaś, przyjechałaś na konfrontacje ze spektaklem. Na czym to polega?
To jest starszy format, ten cykl odbywa się od ponad 20 lat. Są to konfrontacje teatralne pod nazwą “Klasyka Polska”, które zawsze odbywają się w Opolu. Jest to jedno z najważniejszych takich wydarzeń u nas w kraju, jeśli chodzi o teatr. Jak sama nazwa mówi “klasyka”, jest to wybieranie tytułów, które są związane z klasyczną literaturą polską.   

I kiedy jest pokaz?
My mieliśmy we wtorek, ale przez ten tydzień przewinie się jeszcze wiele ciekawych produkcji. Szczerze polecam, bo są bardzo dobre.

Z innej beczki, jesteś rozpoznawalna w Opolu?
Myślę, że jak się gra w serialu to jest to tak ogólnodostępne, że ludzie bardzo często wyłapują te postacie. Nigdy to nie było coś co osobiście lubiłam. Nigdy nie myślałam, że może to być tak nieprzyjemne. Choć kiedy aktor, zrobi coś wyjątkowego, zagra niesamowitą sztukę, wtedy ta rozpoznawalność jest inna. Jednak kiedy mnie łapią na ulicy, bo grałam w serialu, to dla mnie od zawsze jest to wstydliwe. Nie czułam się, abym grając w telenoweli wykonywała pracę, która byłaby jakoś wartościowa.

Czy można to zatem porównać do chałupnictwa?
Może nie tyle co chałupnictwo, ale coś strasznie uproszczone, co nie wymaga wielu rzeczy ode mnie.

A jeszcze wracając, dlaczego nie Opole? Jakieś główne powody Tobą kierowały?
Chyba jednak za bardzo bym się dusiła za blisko domu. No i nie ma co ukrywać, Warszawa ma zdecydowanie większe możliwości. Jest to, brzydko mówiąc, takie koryto. Tam są wszystkie produkcje, są ogromne szanse, można poznać świetnych i ciekawych ludzi. No i przy okazji znaleźć pracę i utrzymywać się ze swojej pasji.

Ciekawi mnie czy pracujesz w Warszawie czy w Bydgoszczy? Bo pojawiają się różne informacje, ciężko je ocenić.
Nigdzie nie mam stałego etatu, więc jeżdżę do teatru w Wałbrzychu, Bydgoszczy, Warszawie.

A podróże nie męczą?
Lubie podróżować! Jakoś  bardzo mnie to cieszy i raduje. Ogromnie mi się to podoba. Nie mam czegoś takiego, że mam dość. Dla mnie to przyjemność.

Pół roku temu, w wywiadzie dla Wyborczej, bardzo ciekawie i plastycznie opisałaś czym dla Ciebie jest film. A jak traktujesz teledysk, bo wiem, że wystąpiłaś u Jamala, czym on jest dla Ciebie?
To też jest całkiem coś innego. O tyle jest to niezwykłe, że jest tam ogromna liczba niesamowicie zdolnych twórców. Teledysk to jeszcze kolejna forma filmowa, taka mała. To jest wspaniała praca, która opiera się na najczęściej na różnych impresjach. Jesteśmy wrzuceni w zabawę formą, bajką, jakąś konkretną rzeczą. Praca w teledysku jest zdecydowania szybsza, intensywniejsza, można powiedzieć szalona!

Ile trwało nagrywanie tego teledysku?
W Tajlandii byliśmy 7 dni, ale razem z podróżą to gdzieś koło 8 nam zajęło. Jednak zazwyczaj, normalny teledysk kręci się w 2-3 dni, zależy to też od budżetu.

Czyli te zdjęcia są realne, a niedogrywane!
Tak, byliśmy najpierw w Bangkoku, później na południu Tajlandii.

I jakie są wrażenia z takiego pobytu?
Wspaniałe. Chciałabym tam wrócić, bo to było za krótko. Już na wakacje, pozwiedzać, zobaczyć z własnej strony to miejsce. Podczas tamtych odwiedzin prawie cały czas pracowaliśmy.

A ciekawi mnie jeden aspekt. Czy u aktora, aktorki jest jakiś długofalowy cel? Jakiś mistyczny plan do którego się dąży? Np. ja chciałbym być bardziej rozpoznawalny.
To jest ciekawe pytanie. W sumie… Często ludzie, znajomi zadają mi pytanie czy mam jakąś wymarzoną rolę. Jednak muszę przyznać, że nie. Nie mam takiego celu. W aktorstwie o tyle to jest piękne, że w każdym momencie swojego życia jesteś użyteczny. Niezależnie od wieku. To mi się podoba… Choć teraz jak myślę, to fajnie by było zagrać za granicą. Poznać inny sposób grania, specyficzne podejście.

Czy w takim  razie, jakiś konkretny kraj czy ogólnie pobyt za granicą?
Chciałabym bardziej podróżować. Połączyłabym przyjemne z pożytecznym. A kraj? To już drugorzędne.

A wracając w nasze klimaty, to gdzie teraz możemy Cię zobaczyć?
W 2014 wchodzi film o Magdzie Prokopowicz, założycielce fundacji rak&roll. Jest to piękna opowieść o miłości, walce z chorobą, odważnej kobiecie. Właśnie zaczynam przygotowywać się roli, niedługo będę musiała ściąć włosy.

Czyli tam grasz główną rolę?
No tak, dlatego teraz dość wymagający czas przede mną.

No to jeszcze na koniec...Często odwiedzasz Opole?
Niestety dość rzadko. Choć ostatnio byliśmy tu bardzo długo, bo z reżyserem Krzysztofem Garbaszewskim, przyjechaliśmy do Turawy kręcić film. Tak jeździliśmy w te i z powrotem Opole -Turawa, Opole -Turawa. Po kilku dniach już wszyscy byli bardzo zauroczeni tym klimatem i też czasami żałuję, że tak długo mnie tu nie ma. Choć muszę przyznać, że dojazd tutaj jest okropny. Nie jeżdżę autem, a podróż koleją zajmuje koło..6-7 godzin? Istny koszmar.

1 komentarz: