środa, 23 kwietnia 2014

Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole - Wywiad z Bartłomiejem Bonkiem

Zapraszam do pierwszego wywiadu z cyklu "Ciekawi Ludzie, Ciekawe Opole". Dzisiaj na łamach mojego bloga rozmowa z Bartłomiejem Bonkiem.

Bartłomiej Bonk - 7-krotny mistrz Polski, brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich z Londynu, brązowy medalista Mistrzostw Świata we Wrocławiu, reprezentant Budowlanych Opole.
Kiedy zaczął Pan trenować? Kiedy pojawiła się ta pasja z ciężarami?
Wszystko zaczęło się w 1997. Mój brat jako pierwszy trenował ciężary. Podobało mi się to, ale nie byłem namawiany do tego jakoś szczególnie. Kiedyś z kolegami z podwórka poszliśmy z ciekawości na salę treningową, przesiedzieliśmy tam tak cały dzień i postanowiłem na drugi dzień spróbować poćwiczyć. Wziąłem jakieś buty na zmianę, spodenki i tak to się zaczęło. Zostałem w tym.

I dlaczego przyjechał Pan do Opola w wieku 17 lat? Jak to się stało?
To nie był do końca mój wybór. Ja zostałem tutaj niejako ściągnięty. To znaczy, najpierw pojechałem na Mistrzostwa Polski, które z resztą wygrałem. Następnie w wakacje pojechałem na dwa obozy kadry seniorskiej, wtedy trenerem był mój obecny trener Ryszard Szewczyk. To on mi zaproponował, żebym pojechał z kadrą, chciał mnie sprawdzić podczas tych wyjazdów. One były jakoś dwu- i trzy- tygodniowe. Po tym okresie Ryszard Szewczyk zaprosił mnie do klubu, abym tutaj w Opolu się rozwijał i trenował pod jego okiem.

Ciężko było podjąć decyzję o przyjechaniu do całkowicie innej części Polski?
Nie, nie zastanawiałem się długo, bo wiedziałem, że Budowlani Opole to jeden z najlepszych klubów w Polsce, o ile nie w Europie. Zmotywowało też mnie to, że przychodząc tutaj wiedziałem, że ciężary zaczynają się w moim życiu na poważnie, już nie będzie kroku wstecz, nie będę mógł się wycofać. Zdawałem sobie sprawę, że w tym momencie zabawa się skończyła.

Jakie były pierwsze wrażenia po przyjeździe? Jak się Pan odnalazł?
Jak mówiliśmy wcześniej, byłem młodym chłopakiem, ale szybko się zaaklimatyzowałem tutaj. Od początku mi się tu spodobało. Opole jest bardzo miłym i sympatycznym miastem. Dużą przewagą jest to, że nie jest to wielka metropolia, dzięki czemu jest tutaj spokojnie i miło.  

A jak plany na przyszłość? W Opolu czy jednak poza?
Jestem już z tym miejscem bardzo związany, mam dom, rodzinę i przyjaciół. Nie mam ochoty stąd wyjeżdżać, czuję się w Opolu jakbym tu żył od urodzenia.  

Słyszałem też, że kiedyś chciałby Pan być trenerem lub menadżerem?
Zobaczymy, zobaczymy. Póki co jestem zawodnikiem, cały czas mam wielką ochotę trenować, walczyć, wygrywać. Mam papiery trenerskie, też już zrobiłem pewne kroki i szkolenia by w przyszłości być właśnie menadżerem. Jestem pewien, że zostanę przy sporcie, bo tą wiedzę, którą posiadam i zdobyłem przez te wszystkie lata można w fajny i konkretny sposób wykorzystać. Dobrze by było, aby młodsze pokolenie z tego skorzystało. Będzie im łatwiej wtedy. Jednak tak jak mówię, skupiam się na teraźniejszości, jestem czynnie uprawiającym sport zawodnikiem, który wciąż trenuje. Mam w tym roku Mistrzostwa Świata, Igrzyska Olipmijskie też już są blisko.

Właśnie mówił Pan kiedyś, że minimum to dotrwać do Rio.
To już głównie zależy od zdrowia. Mam już swoje lata, na igrzyskach w Rio będę miał 32 lata. Zobaczymy, jeśli mój organizm będzie na tyle w dobrym stanie, że nie będzie mi to przeszkadzało w dalszym trenowaniu, to raczej zostanę ale najpierw się jeszcze zastanowię. Nie umiem teraz jednoznacznie powiedzieć, tak albo nie.

Czy w Opolu łatwo zostać sztangistą? Miasto, klub pomagają?
W sumie, żeby zostać sztangistą to wiele nie potrzeba. Jeśli ktoś ma chęci, samozaparcie, wytrwałość to wystarczy, że przyjdzie na salę. Ona jest praktycznie cały dzień otwarta, treningi są darmowe, czyli na prawdę to od nas zależy czy chcemy trenować czy nie. Dodatkowo jeśli młody człowiek zacznie przychodzić na treningi, systematycznie będzie pracował to wtedy też klub pomoże. Kupi jakieś buty, sprzęt i wszystko co jest potrzebne na początku. Jednak tak jak mówię, później wszystko jest w rękach zawodnika. Motywujące bardzo jest, kiedy taki młody sportowiec zacznie osiągać małe sukcesy, to wtedy zdobywa już jakieś pierwsze stypendia, dodatki. Koło zaczyna się kręcić.

A czy Opolanie znają Pana, zaczepiają na ulicy?
Opolanie, czy poznają?

Jest Pan olimpijczykiem, zdobył Pan wiele medali, w mediach o Panu głośno.
Aha, to znaczy różnie. Jak ktoś jest fanem sportu i się tym interesuje, to czasem powie “Dzień dobry” na ulicy. Ja odpowiadam, gdyż jest mi wtedy po prostu miło. Nie jestem też typem człowieka, że zamykam się i się ukrywam. Przecież pojawiam się czy to na mieście czy w sklepach, jestem normalnym człowiekiem. To, że osiągnąłem jakiś sukces, nie oznacza że od razu jestem gwiazdą. Można zwyczajnie do mnie podejść i porozmawiać. Choćby i Twój przykład, zadzwoniłeś, umówiliśmy się i teraz rozmawiamy. W takiej kwestii to nie ma problemu, ale z drugiej strony nie ma co przesadzać. Nie mam znowu sytuacji, że wychodzę na ulicę i ludzie się na mnie rzucają i proszą o autografy. I dzięki Bogu, że tak nie ma (śmiech)

Ostatnio bracia Zielińscy wygrali medale na Mistrzostwach Europy. Czy pogratulował Pan już im, trzyma Pan kontakt z innymi ciężarowcami?
Oczywiście, że pogratulowałem, zaraz po wygranej. Jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Razem z kadrą narodową jeździmy na obozy, mistrzostwa, trenujemy razem, pomagamy sobie. Poza tym bardzo dobrze się dogadujemy, wiadomo z jednym żyje się bliżej z drugim mniej, ale ogólnie jest wielki szacunek względem każdego.   

7 komentarzy:

  1. Trafne, zwięzłe pytania. Wywiad treściwy, luźny. Bardzo mi się podoba i czekam na kolejne! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad przeprowadzonych profesjonalnie !!!. Dobry pomysł aby przeprowadzać wywiady z ciekawymi mieszkańcami Opola !!!.

    OdpowiedzUsuń
  3. CZEKAMY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA NOWE WYWIADY....

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie dziękuję za miłe słowa :)
    Już wkrótce pojawią się nowe wywiady, zatem proszę ich oczekiwać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobry wywiad. Gratuluję Autorowi :)

    OdpowiedzUsuń