środa, 16 kwietnia 2014

Żywa Biblioteka

Wczoraj wraz z Miłoszem, moim kolegą, poszliśmy na zorganizowaną przez Koło Pedagogiki Międzykulturowej UO na czele z dr Marzanną Pogorzelską, Żywą Bibliotekę [LINK] Moje odczucia przed wejściem do sali były mniej więcej rodzaju, wchodzimy na półgodziny i jak coś to zaraz wychodzimy.

Początkowo siedzieliśmy i nie wiedzieliśmy jak ogarnąć sytuację. Na pomoc przyszła nam dr Marzanna Pogorzelska, która zaproponowała oprowadzenie po sali. I tak znaleźliśmy się przy pierwszej "żywej książce" czyli przy Ekolożce. Z początku byłem zawiedziony, nie wiedziałem w sumie o co mam zapytać. Jednak otwartość Pani Krystyny Słodczyk była bardzo duża i dość szybko weszliśmy w ciekawą dyskusję m.in. o jej poglądach, o sprawie Rospudy, jak widzi świat. Sami też mówiliśmy nasze myśli i tezy, którymi chcieliśmy się podzielić z nią. Tak nie zważając na czas, bardzo szybko minęła prawie godzina.

Kolejną książką, którą postanowiliśmy odwiedzić była weganka. Oryginalnie to była jakaś inna odmiana weganizmu z naciskiem na laktozę, nazwy niestety nie pamiętam. Zawsze mnie nurtowało czy osoby takie nie tęsknią za mięsem, czy świadomość że nigdy już go nie zjedzą, nie jest zbyt ciężka. Rozmowa była bardzo przyjemna i lekka, dowiedziałem się co sądzi o GMO, jaki był jej powód zostania weganką itp. Na końcu jeszcze spróbowaliśmy dań kuchni wegańskiej. Kotlety z ciecierzycy i kalaforia, muffinki, tartę oraz jakąś zapiekankę z kuskusa. Mimo, że bezmięsne dania to smakowały bardzo dobrze.

Następną książką tym razem, był pan policjant z Gliwic. Tutaj ciężko było zebrać mi myśli, bo w sumie policjant, nie jest tak ciężko dostępny jak inne książki. Musieliśmy chwilę się skupić aby sformułować nasze myśli w pytania, ale kiedy już zaczęliśmy rozmowę to prawie 40 minut dyskutowaliśmy. Mówiliśmy o nakazie wystawiania mandatów przez przełożonych, o kondycji obecnej policji, o prawach jakie przysługują osobom pijącym alkohol w miejscu publicznym (bardzo przydatne!), a nawet o gazie pieprzowym. Pan policjant, bo imienia nie pamiętam, okazał się niesamowicie pozytywnym człowiekiem i bardzo otwartym. Zawsze to trochę zwiększyło moje mniemanie o policji.

Reszta naszych rozmów była krótsza, bo czas zaczął powoli gonić. Razem byliśmy jeszcze u osoby niepełnosprawnej, mojego kolegi Dawida Tuleja. Później postanowiliśmy się rozdzielić. Ja poszedłem do ateistki, a Miłosz do ewangeliczki. Niestety czas już bardzo gonił i nie mieliśmy czasu na długie dysputy. Chciałbym jedynie wspomnieć o chłopaku, którego spotkałem przy ateistce. Przez 10 min, dosłownie(!) spowiadał się. Mówił o swoich problemach, relacjach z Bogiem, swoim dzieciństwie. Sprawiał wrażenie, jakby nie posiadał żadnego poczucia własnej wartości. Nie przytoczę słowo w słowo co mówił, gdyż było to chaotyczne i długie. Ja wywnioskowałem taki wniosek "Kiedy coś mi się źle w życiu zdarza, to moja wina. Natomiast każdą dobrą rzecz mam od Boga." Przez chwilę żałowałem, ze nie rozmawiam o tym o czym bym chciał, ale szybko zacząłem doceniać poznanie jeszcze innej osoby, która nie była w planach. Kolejna ciekawa lekcja.

Bardzo żałuję, że to spotkanie trwało raptem trzy godziny. Spokojnie jeszcze kolejne z trzy mógłbym zagospodarować. Ominęły mnie takie książki jak : osoby niewidome, transseksualista, Ukrainka, Romka, dorosłe dziecko alkoholika. Czas na to nie pozwolił, gdyż chodzenie po łepkach na 5 minut do każdego, byłoby bezcelowe i tak by nic mi nie dało.

Za rok przyjdźcie, bardzo pozytywne doświadczenie!

2 komentarze:

  1. Szkoda, że mnie nie było. Podobno Aleks miał też w tym uczestniczyć jako Ukrainiec, rzecz jasna. Ale o "prawach jakie przysługują osobom pijącym alkohol w miejscu publicznym" jeszcze pogadamy, zawsze warto wiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń